Archiwum

Po drodze do dzielnicy wojskowej idziemy do knajpy „Pod Rudym Knurem”. Cornelius nie chce tam. Po obfitym obiedzie, wracam z kontraktem na Tan Danilo III. Termin 3 dni. Zadatek – szmaragdowa żaba. Co ciekawe potrafię ją wycenić – na jakieś 500 zł.

Po powrocie do „Czerwonej Syrenki” dymam reptilionkę, ale to nie to nocujemy w okolicy rynku rano badam zespół, Vins ewentualnie nie pójdzie na mord po próbach przekonania Vincsa i nagadaniu mu od dzieci próbuje się wyrwać leżą za mną na zewnątrz Visbur wciąga mnie z powrotem pod bzdurnym pretekstem, a Cornerlius i Vinse obrywa strzałami po chwili z tyłu wpada 3 zbrojnych i 2 łuczników ubijamy chujów łucznik na skórzni ma napis: „T.O.N.I.” leczę towarzyszy i szabruję dalej z ulicy dobiegły odgłosy, więc próbowaliśmy się zabarykadować, przez drzwi otwierane na zewnątrz nie szło, więc pomógł Cornelius (mag) została ucieczka przez dach udało się nam przeskoczyć na sąsiedni budynek i włamać przez balkon do środka w piwnicy znalazłem tajne przejście poszliśmy korytarzem, a drzwi, które stanęły nam na drodze „otworzyliśmy” umagicznionym glinianym garnkiem potłuczonym o nie potem Cornelius usunął magiczny pentagram w sali, dzięki czemu pokazały się drzwi Vins za szybko złapał za klamkę i go poraził prąd po szybkim leczeniu ruszyliśmy dalej, aby dotrzeć do ukrytej w skałach zatoczki nie będąc pewnymi dokąd iść, każdy z nas poradził się okta-kryształu: Cornelius i Visbur będą się chcieli udać w kierunku Tagar, ale Vins idzie ze mną do Gasty - choć tym razem oktagon nie wskazał mi tego kierunku wiem, że powinienem iść do garnizonu, ale po co? no i to zlecenie na Tan Danilo III Idziemy do miasta zrobić rekonesans asystentka nazywa się Fruzia de Vett idziemy do Gildii Południowej, gdzie nie ma Tana, ani jego asystentki, więc nie udaje nam się zapisać po chwili wychodzi gnom wkurzony, udaję, że wpadam na niego, aby zagadnąć gość jest wkurzony na gildię, więc postanawiam mu postawić parę piw w "Dębowej Pajdzie", aby może coś wyciągnąć Poncyliusz Juliusz Herbus Dwight Pierwszy z rodu Justynianów-Korwinów Tan Danilo 3 to chłystek, gołowąs przepuszcza majątek po ojcu handluje z Uruk-Hai gnom po podaniu nam jakichś ziół, złożył nam ofertę na drugiego pomagiera gildii w garnizonie zostaję przez sierżanta skierowany do kpt. Trassa, aby złożyć raport (Trass jest reptilionem) mój raport miał dotyczyć "Czarnego Skrzydła" po przespanej nocy Bark odbiera mnie u wejścia w pokoju kpt. Trassa wita mnie jakiś na biało odziany osobnik, którego twarzy nie widzę Marvin - imię białego, po zdjęciu kaptura jest to człowiek z długimi, siwymi włosami jestem członkiem Szarych Łowców – reptilioński oddział specjalny do tępienia wrogów Gasty byłem tajnym szpiegiem w Czarnym Skrzydle – organizacji zabójców organizacja ta korzysta z Rudych Knurów do kontaktów nie pamiętam, abym wykonywał dla nich jakiekolwiek zlecenia, ale z ich pktu widzenia jestem zabójcą kpt. Trass jest moim bezpośrednim przełożonym w org. Szarych Łowców sierż. Bark to mój kumpel ze szkolenia Visbur być może służył w TONI, Paladyn może byc zagionionym rycerzem świątynnym z Orkusa Świętego odbieram hajs i wracam do bandy mówię palatynowi kim prawdopodobnie jest, ale z Visburem trzeba jeszcze się wstrzymać decydujemy się obadać okolicę domu Fruzii jest słabo, wejście do dzielnicy świątynnej, nie ma się gdzie zaczaić, ani schować idziemy na zakupy: trochę ziół i magiczna laga dla Corneliusa (nie ma sensu trzymać tak wielkiej kasy z żołdu) po zakupach udaję się na dach budynku na przeciwko Visbur idzie na tyły domu Fruzii, po pewnym czasie jakby wzywał pomocy, ale zauważam zbliżającego się tana w ochronie 2 odczekuję aż strzały będą pewniejsze szyję mu w kolano, potem poprawiam i gość pada w między czasie wypada zza węgła Cornelius i razi ochroniarza prądem drugiego zdejmuję ja schodzę i przemykam na tył domu Fruzzi Vins wynosi przez okno nieprzytomnego Visbura aplikuję Graama uciekamy do dzielnicy portowej do knajpy o nazwie "Morska Bryza" chyba zepsułem oktagon powiedziałem Corneliusowi o Visburze w Knurze oddaję żabę, a w zamian inkasuję 500platyny udaję się do banku Vivaldich gdzie deponuję większość kasy w Bryzie idziemy spać rano idziemy do kapitanatu, gdzie okrętujemy się na „Błękitny Wicher” opłata 100zł wsiadamy i płyniemy, mnie zupełnie nie łapie choroba morska z Rin po nieudanych próbach uruchomienia oktagonu ruszamy do Tagary w Tagarze zostawiamy konie i ruszamy do świątyni Graama Vins z oktagonem udał się do świątyni Graama a my będziemy na niego czekać w „Złośliwej Przepiórce” Vins wrócił z info, że ustawił się na jutro, na wizytę u kapłana Visbur wiedział, że to Belrion następnego dnia po śniadaniu poszliśmy do dzielnicy świątynnej, gdzie poszukując swojego miejsca trafiłem do Gorlama Walecznego spędziwszy tam trochę czasu na modlitwie ruszyłem z resztą do Belriona w świątyni Belrion polecił nam udać się do Morgiona poprowadzi nas x. Salorion dojeżdżamy do wieży i karczmy karczmarka Melania odesłała nas do męża w czarnej wieży Morgion/Bogo opryskliwie wziął nasz kryształ i dał znać, że da znać w oczekiwaniu na efekty pracy Morgiona szkolimy się, bo w karczmie pracują nieźli elficcy siepacze po szkoleniach u Morgiona, Cornelius powiedział, że mamy się udać na ratunek Milterdarkowi (który poszedł walczyć z martwiakami na polecenie maga) w wiosce zaczepiamy pochmurnego szynkarza w związku ze zbliżającym się wieczorem pytam szynkarza o nocleg, a ten za opłatą i „siłą” argumentów odsyła nas do sołtysa… …którym jest on! nocujemy u sołtysa w stodole Vins obejmuje wartę, a ja idę spać w nocy budzi nas Visbur, który zauważył jakąś procesję po rozmontowaniu przez Corneliusa tylnej ściany stodoły wychodzimy obadać co się dzieje na rynku tłuszcza trzyma człowieka w klatce i zarzynają nasze konie wspinam się na dach i chcę szyć z łuku w maga w między czasie widzę pocisk (pewnie Corneliusa), który zawraca słyszę głos: nie strzelajcie mimo wszystko szyję w kapłana, ale na widok zawracającej w moją stronę strzały chowam się za szczytem dachu potem schodzę i chcę atakować wręcz, ale ogarnia mnie ciemność Cornelius rozświetla atmosferę, więc przechodzę do ataku na kultystów po chwili obrywamy od nekromanty, więc wołam: „Odwrót” i uciekam chcę okrążyć budynki i zaatakować od tyłu ale podczas ucieczki zauważam Vinsa z Visburem na ramionach, postanawiam ich osłonić potem wiejemy z wioski i opatrujemy rany nad ranem wracamy na rynek, gdzie w klatce znajdują się zwęglone zwłoki chłopaki zauważają coś błyszczącego… jest to symbol Morglitha ruszamy ku kurhanom po dojściu na miejsce odnajdujemy ścieżkę prowadzącą do kurhanu w nim znajdujemy salę zakończoną płaskorzeźbą nie jestem w stanie namierzyć dźwigni, która otwierałaby ścianę "Cornelius po zbadaniu magii stwierdza, że jest tam napis: Trudniej mnie podrobić niż papier z pieczęcią. Pokaż mnie, a końca nie będzie dygnięciom. Mój widok zapobiega kłopotom i drwinie. W bramach, więcej mam mocy niż twoje imię.

W środku jeden z pięciu. Bez początku i końca. Zna mnie dobrze urzędnik, sługa i zbrojny obrońca. Pana czynię panem, choć nie mam władzy, którą daję. Zgubiony, kto mnie znajdzie, fałszywą moc dostaje." stwierdzamy, że chodzi o pierścień i faktycznie otwiera wyjście, ale ulega spetryfikowaniu wyłażą na nas zombie siekę jak najszybciej i lecimy zasiekliśmy paskudztwo po skończonej walce, wreszcie czar zszedł z Vinsa i ruszyliśmy wgłąb korytarza po drodze aktywowałem pułapkę i musiałem się ratować zielskiem dochodzimy przez uchylone drzwi wchodzę tam z łukiem, a środku pomieszczenie po środku jest skrzynia "gdy podchodzę do niej coś błyska i nad skrzynią ukazuje się czaszka, która mówi:

Powietrze, mięsień i kość, na zawsze, nieodwracalnie… Ach, czyn niemoralny czynię zgodnie z prawem i oficjalnie. Po okryciu głowy mnie poznasz, gdy pełnię swą rolę, I rad jest co najmniej jeden, jeśli robotę spartolę. To ja jestem sprawiedliwością, insygnium najpotężniejszym. Kto spojrzy w me oczy, z życiem się żegna niniejszym." Visbur mówi, że to KAT po czym podchodzi i uchyla wieko skrzyni i wyjmuje 2 małe pudełka oraz zbutwiałe łachy i 2 sakiewki oraz młot młot po stwierdzeniu przez Corneliusa jego magicznych właściwości zgarniam ja i nie przywiązuję nadmiernej uwagi do podziału pozostałych znalezisk ruszamy dalej, aż dochodzimy do zamkniętych drzwi Cornelius magicznie kruszy drewno i wchodzimy wchodzimy do komnaty podobnej do poprzedniej i znów nad skrzynią pojawia się czaszka z zagadką: Visbur i Vins odpowiadają: testament i drzwi za nami się zamykają, a w komnacie pojawia się upiór rozgorzała walka… w pewnym momencie ogarnia mnie obezwładniające uczucie bólu gdy odzyskałem władzę w kończynach ruszyłem do skrzyni próbowałem ją otworzyć, rozbić, aż w końcu użyłem zdobytego w poprzedniej komnacie młota, aby ją roztłuc w środku był topór, zbroja, 2 sakiewki i 2 pudełka, ale nic nie spowodowało odwrotu upiora w między czasie doczołgał się do mnie mocno ranny Visbur, którego wsparłem zielem Graama i co sił ruszyłem wesprzeć Vinsa nie szło, bo już przy drugim ataku szabla wyleciała mi z ręki chwyciłem więc młot, który Cornelius uprzednio określił jako magiczny walka nieznanym typem broni, choć nie zapowiadała wybitnych efektów, okazała się doskonałym pomysłem młot mimo niewprawnie zadanego ciosu trafił upiora i jakby sam prowadził moją rękę, aż do całkowitego unieszkodliwienia bestii ofiarowałem unicestwienie upiora Gorlamowi i ruszyliśmy w dalsze poszukiwania Milterdarka Vins oberwał od włóczni ze ściany, więc ruszyłem na czworaka opukując posadzkę młotem doszliśmy do pomieszczenia z 15 płytami naciskowymi i posągiem krasnoluda z toporem na końcu mieliśmy szukać Milterdarka, więc ruszyliśmy do kolejnego korytarza, który kończył się dużą czaszką – symbolem Morglitha kolejna sala, podobna do poprzedniej wypełniona była alfabetem na posadzce i posągiem kobiety na końcu pod posągiem kobiety widnieje runiczny napis: jam był panem, mego sługi gdy wciskamy litery, aby uformowały napis: SET pod pomnikiem otwiera się skrytka ze szkatułką Visbur wynosi ją na zewnątrz i schodzimy potem skrzynkę ogląda Cornelius i odczytuje napis: jam był sługą mego pana po podaniu hasła: Morglith, Cornelius zdejmuje blokadę i wyciąga 2 sakiewki pergamin, nożyk i cynowy kubek na pergaminie jest szyfr, do którego używamy liter z alfabetu na podłodze (angielski bez Q i V)

mapa = 'abcdefghijklmnoprstuwxyz'
kod = '10 1 13 10 5 18 19 7 15 19 1 13 7 15 17 1 18 24 3 24 23 19 23 19 15 13 15 10 1'
print(' '.join(mapa[i-1] for i in map(int, kod.split())))
j a m j e s t g o t a m g o r a s z c z y t y t o m o j a"
mapa = 'abcdefghijklmnoprstuwxyz'
print(', '.join(str(mapa.find(i) + 1) for i in 'korona'))
11, 15, 17, 15, 14, 1"

układamy koronę wciskając płyty na podłodze gdy się udaje wydobywamy skrzynkę z nakazem złożenia Gotam-Gorowi ulubionej ofiary tłukę młotem perłę i wieko się uchyla ze znalezionymi obsydianami idziemy do czachy Morglitha otwiera się korytarz… na końcu znajduje się prostokątne pomieszczenie z 4 posągami w narożnikach posągi mają zakapturzone twarze opuszczone w dół 3 z nich mają ręce wystawione jakby po zapłatę, a jedna ma dłoń do całowania Cornelius wyciera symbol przy pierwszym posągu i po wybuchu ukazuje się nam napis:

Oto ja, nie usłyszę ni szeptu, ni krzyku.

Oto ja, wśród uczonych nie zadam szyku.

Oto ja, nie oślepi mnie światło najjaskrawsze.

A jednak – mimo wszystko – prawdę mówię zawsze.

Jak brzmi moje imię?"

wkładamy lusterko

przy kolejnym, już bez wybuchu, pokazuje się nam napis:

Oto ja, zrodzony z kruszcu nie rzadziej niż z kości.

Oto ja, ostre zęby odsłaniam bez wściekłości.

Oto ja, nie gryzę, a mój dotyk miły jest paniom.

Nikt ze mną nie walczy, a moje kły nie ranią.

Jak brzmi moje imię?"

wkładamy grzebień

przy trzecim po wytarciu runu widzimy napis:

Oto ja, umieram w oczach, choć nie cierpię rany.

Oto ja, służę, bez skarg będąc pożeranym.

Oto ja, moje życie w godzinach jest liczone.

Moją krwią słowa zostaną zabezpieczone.

Jak brzmi moje imię?"

przy 4 postaci (z dłonią zwróconą do pocałunku) po wytarciu runu pokazuje się napis:

Oto ja, witam i żegnam kochanków i gości.

Oto ja, oschły nie sprawię żadnej przyjemności.

Oto ja, zwiastun rozkoszy lub szacunku omen.

A jednak nie ma miejsca, które zwać mogę domem.

Jak brzmi moje imię?"

Cornelius całuje dłoń, głowa sie podnosi a na ścianie po prawej od wejścia ukazują się nam magiczne drzwi "Na drzwiach widnieje pentagram, ale gdy patrzę nań przez monokl, ukazuje mi się napis: Złóż ofiarę mojego najwiekszego przeciwnika." leczę Corneliusa i drzwi się otwierają za nimi znajduje się krótki korytarz zakończony ołtarzem przed ołtarzem leży półnagi elf, Cornelius potwierdza, że to Milterdark (bo ma 6 palców w lewej dłoni) Cornelius odnajduje naszyjnik Milterdarka, który bez niego wpada w sen (lykantrop - elf) po założeniu go elfowi, ten zaczyna okładać Corneliusa powstrzymujemy go wspólnymi siłami i uświadamiamy, że nie jesteśmy morglitowcami mamy już wychodzić, gdy Milterdark pożycza lagę Corneliusa i zaczyną nią rozwalać ołtarz taka akcja musi zwrócić uwagę bogów no i oczywiście w wyjściu zaczęły się formować jakieś stwory Milterdark doskoczył pierwszy po tym jak magicznie przyzwał miecz potem ruszyliśmy my… pierwszym ciosem udało mi się coś jakby trafić, ale późniejsze chybiały gdy przede mną pojawiła się strzyga coś jak strach kazało mi się odsunąć gdy doszedłem do siebie, Cornelius zaczarował mój miecz i zacząłem szyć do strzygi, która po powaleniu Visbura ruszyła na pomoc drugiej podbiegłem do nieprzytomnego Visbura, aby udzielić mu pomocy w między czasie Milterdark przyzwał jeszcze kolejne 2 strzygi… ale na pomoc po zwycięztwie opuściliśmy kurhan Visbur nieprzytomny znaleźliśmy miejsce na nocleg po podaniu ziół i wezwaniu przez Milterdarka szkieletów do ochrony poszlismy spać następnego dnia Visbur obudził się po podaniu ziół ledwo ciepły, ale powoli ruszyliśmy do wioski Milterdark udał się do wsi po ciuchy, a my obeszliśmy ją szerokim łukiem spóźniał się i gdy już mieliśmy po niego iść pokazał się… ścigany przez tłum wieśniaków okazało się, że stwierdził iż sołtys był setowcem więc go zaciukał po kilku dniach w podróży udało się zidentyfikować kilka magicznych przedmiotów, upolować sarnę i znaleźć jakieś zioła w końcu dotarliśmy do Morgiona Cornelius udaje się do Morgiona po nas kryształ Morgion zleca nam organizację urodzin żony - należało powiedzieć NIE szukam jagód dzikiej róży, żeby przyrządzić trochę nalewki dla jubilatki i porównuję zakup fireworków chłopaki dokupują jeszcze jakieś wińsko w Tagarze. przy okazji robimy rozeznanie w cenach mikstur i ziół leczniczych impreza urodzinowa się udaje po czym korzystając z okazji postanawiamy trochę rozwinąć swoje umiejętności i bierzemy się do ćwiczeń korzystając z oktagonu szukamy dokąd iść mi wychodzi NNW podejmujemy decyzję, że idziemy w kierunku wskazanym Corneliusowi – do Tagary Czarnej przy wejściu do Tagary Czarnej Vinsowi zostaje założony węzeł pokoju na broń dochodzimy do karczmy o nazwie „Czarna Kość”, ale Cornelius zdecydowanie się odwraca na pięcie i idzie w przeciwnym kierunku w drzwiach dawnej szkoły Corneliusa wita nas Horacy – bliski współpracownik Mistrza Radwina Zręcznego idziemy spać i w nocy budzi mnie jakby jęknięcie Visbura, znajdujemy się w pełnym rynsztunku jakaś, kurwa, magia i chuj wie co walimy pukamy nie wiem co się dzieje okazało się, że jesteśmy pomniejszeni i znajdujemy się na regale z książkami Cornelius przesyła Radwinowi wiadomość (telepeatycznie) z info gdzie utkwiliśmy i w jakiej sytuacji przy pomocy lin chcemy zejść ku dołowi, ale Cornelius czarami rozpieprza kilka półek spadamy 2 półki w dół Cornelius otrzymuje jakieś wiadomości, ale raczej nie od Radwina odpierdala mu kompletnie i gada z piórkiem potem wkłada pióro do bukłaka schodzimy na podłogę, wydobywamy smoczą łuskę spod książki na podłodze zbliżają się w naszą stronę 3 pająki walczymy pierwszegho zdjął Visbur, zaraz potem ja, trzeciego położył Visbur i znowu ja dokończyłem dochodzimy do szczeliny pod drzwiami po przejściu pod drzwiami znajdujemy się na klatce schodowej i decydujemy się wspiąć po schodach w nieznane Corneliusowi rejony domu na górze szczelina pod drzwiami jest mniejsza, więc Cornelius i Visbur przechodzą pierwsi, a Vins i ja dopiero po zdjęciu zbroi za drzwiami jest kot gdy już mamy z nim walczyć za drzwiami słychać kroki wiejemy na bok (uprzednio walę młotem w łuskę, żeby ją odsunąć z wejścia), a kot za nami do pokoju wchodzi Horacy i woła kota podchodzi i oczywiście nas znajduje na moje pytanie o co chodzi proponuje, abyśmy weszli do kosza i wysypuje na stół budzimy się w nowym pomieszczeniu z okropnym bólem głowy wychodzimy na zewnątrz i kierujemy się najpierw do lasu, ale po tym jak nic w nim nie ma ruszamy w przeciwną stronę za wzgórzem widzimy armię w namiotach po wybadaniu sytuacji dowiaduję się, że armia szykuje się do natarcia na armię potworów armią dowodzi Radwin, który będzie walczył z Morfeuszem, który ma na usługach krewnych wampirów postanawiamy jawnie dołączyć do armii Radwin poznaje Corneliusa dowiadujemy się, że niegdyś Radwin rzeźbił figurki i na stole w tym pokoju przy pomocy magii rozgrywał nimi bitwy Horacy, który go zdradził dodał zmniejszone żywe istoty no i tak oto znaleźliśmy się na mini-arenie postanawiamy udać się na zwiady i ruszamy do obozu wroga gdy dochodzimy na miejsce jest już ciemno po różnych perypetiach towarzyszy odwracam się, aby zbadać co mi szeleści przy nogach i zauważam brak Corneliusa, który szedł ze mną za chwilę pojawia się łysa postać, którą automatycznie atakuję młotem broni się nie dając się trafić, po czym wdajemy się w rozmowę każe mi zgadywać kim jest, ale nie daję się wciąŋnąć w zgadywanki po krótkiej wymianie informacji przedstawia się jako Mao Saar (podążający ścieżką otwartej dłoni) i proponuje przeniesienie do towarzyszy… ponoć mamy dowieść swojej wartości przed nim i jego zwierzchnikami ląduję na półce skalnej po wypoczynku Visbur przeszukuje półkę i znajduje niewidzialne schody po kilku próbach wszyscy ją odnajdujemy i ruszamy w dół… w chmury napotkaliśmy półkę skalną, a na niej jaskinię weszliśmy do niej tunelem nie szerszym niż 2 chłopa wygląda niezbyt naturalnie, raczej jak kuta/drążona w większej sali znajdujemy pochodnie na ścianach i je odpalamy po środku oświetlonej sali znajduje się płaskorzeźba ludzkiej głowy z dłonią na czole na ścianach znajduje się więcej płaskorzeźb i te przedstawiają: 1) ork, elf i 2 ludzi 2) ta czwórka walczy z potworami nad głowami 4 znajdują się symbole ork – pięcioramienna świetlista gwiazda – symbol Gorlama człowiek – kielich – Graam elf – biały smok – Dagonin Biały człowiek – szlachetnego kamienia – Gotam Gor 3) zwycięzcy, ale zmęczeni 4) sielanka z tłem rodzinnym:wq 5) cała czwórka podstarzała nadal walczą z cieniami 6) leżą powaleni i otoczeni przez cienie 7) 4 kobiety z dziećmi 8) dzieci składane w ofierze Morglitowi – dzieci mają obcięte kawałki uszu gdy Visbur ustawił uszy dzieci i wcisnął czaszkę, zmieniła się ona w czarne pole gdy Cornelius badał ścianę na magię odrzuciło go i ujawnił się napis: „Wypowiedz imiona” podaliśmy swoje imiona i rozbłysła pierwsze tablica z której Cornelius odczytał: - Yuron – mój ojciec - Melas – ojciec Corneliusa - Eldenrin - ojciec Vinsa - Lirael – ojciec Visbura

gdy Cornelius przeczytał Yuron pod orkiem pojawiły się runy, a ja poczułem jakby mi głowa miała pęknąć gdy odczytał imię Melas, przeszedł mi ból, ale uderzyło Corneliusa po ostatnim bóle ustają i piecze obcięty fragment ucha dowiadujemy się, że to były imiona naszych ojców ponownie pojawia się zakonnik Mao Saar i pyta, czy jesteśmy gotowi gdy odpowiadamy twierdząco, pojawia się w 4 postaciach z kijami i ruszają na nas wyciągam tarczę i się nią osłaniam mówię: „nie chcę przeciw Tobie walczyć” kolejny cios postanawiam przyjąć na siebie i tylko dodaję: Przecież mnie nie zaatakujesz przechodzimy kolejną pórbę i mamy się udać za Mao whodzimy do kolejnej jaskini, w której znajdują się liczne rozgałęzienia Mao Saar wskazał nam odnogę, gdzie możemy odpocząć po odpoczynku wróciliśmy do głównej sali, gdzie Mao Saar podał nam 4 sposoby opuszczenia stołu walki - wygrać - teleportować się - powiększyć się - przebić osłonę ponadto opowiedział nam, że obcięcie uszu symbolizowało spętanie nas przez siły z innego planu (pewnie, abyśmy przeciw nim nie występowali jak nasi ojcowie) Visbur poszukiwał Corneliusa Proces uwalniania się rozpoczął się w karczmie „Pod Ascendentem” w Olgrionie. W karczmie miałem siedzibę, z której organizowałem ruch oporu elfów. Nasze spotkanie spowodowało, że zostaliśmy porwani i uwięzienie w jakimś półplanie… no i cała akcja Jesteśmy synami czempionów: Yuron władał mocą natury Lirael władał żywiołem powietrza Eldenrin władał żywiołem ziemi Melas władał żywiołem wody idziemy do zbrojowni nastęnie Mao Saar magicznie otworzył niebieski wir krusząc ścianę wchodzimy w wir znajdujemy się przed domkiem przy którym wylądowaliśmy po znalezieniu się na planszy ruszamy na skraj lasu (i za razem planszy) chwytam topór (posiada ANTYMAGIĘ, którą wykorzystujemy do przełamania bariery) i za drugim cięciem rozcinam planszę trochę mnie trząsnęło, ale dostaję ziele Graama i odzyskuję świadomość i siły zsuwamy się po linie, Vinsowi słabo to wychodzi po leczeniu, wstaje i kuleje po zaleczonym złamaniu nogi zauważam coś czerwonego w rogu ruszam i odzyskuję łuskę smoka, ale zauważam też dziurę postanawiamy nią uciec po długiej drodze drogę zastępuje nam szczur Cornelius robi z siebie magiczną pochodnię i szczur ucieka z korytarza wychodzimy do pokoju Visbura po przeszukaniu, magiczni znajdują na suficie jakiś magiczny znak Cornelius umagicznia strzałę, a ja ją wybucham na znaku i Visbur wraca do swojego wzrostu potem to samo z Vinsem (i jego łuską) po chwili ruszyłem do pokoju Horacego z zamiarem zgładzenia go udało się Visbur przeszukał pokój Horacego i w ramie łóżka znalazł jakąś tubę z pergaminami poradził się swojego pijackiego piórka (bajkopisarza) piórko powiedziało, że pieczęć jest przeklęta i odradziła otwieranie udaliśmy się do pokoju ze stołem i Vins stwierdził, że skoro nie działa magia, to możemy bezpiecznie otworzyć pieczęć gdy ją złamał, to w zawiniątku były 2 staaaare pergaminy stwierdziliśmy, że absolutnie nie mogły być używane do stołu bo za długo były schowane poszliśmy przeszukać zwłoki Horacego w łóżku była też księga z opisem tworzenia i działania stołu po zapoznaniu się z nią Cornelius powiedział, że staroelficką wersję stwierdzenia „kości zostały rzucone” należy zapisać na boku stołu i wypowiedzieć na głos Visbiur i Cornelius wypowiada i wypowiada: „alea iacta est” po testach Cornelius wyciągnał Radawina, który po przekroczeniu przez drzwi wrócił do normalnej postaci wcześniej prówbował z koniem, który spadł ze schodów i musiałem go dobić wytłumaczyliśmy Radawinowi co się stało i skąd 2 trupy po jakimś kwadransie od czasu gdy poszedł spać coś w mojej głowie pojawiła się natrętna myśl: „mirro mir” ujawniłem to drużynie, a w torbie Corneliusa rozbłysł pergamin z łóżka jesteśmy w stanie odczytać 2 słowa: „Varathowie” i „Naroth-Durum” Vins był rycerzem świątynnym na Orkusie Świętym (obecnie opanowanym przez martwiaki) Visbur przypomniał sobie specjalistyczne szkolenie wojskowe o nazwie „Kardż” i że jest maszyną do zabijania Cornelius z kolei opanował swego czasu specjalny rytuał wzmacniający jego czary przeciw stworzeniom czerpiącym z energii boskiej (kapłani druidzi… łowcy) Cornelius poddał się szkoleniu Radawina, a drużyna zastanawia się nad znaczeniem krasnoludzkich słów wracamy do stołu i likwiduję wampira na stole po długiej naradzi ruszamy do Ostrogaru, ale po drodze postanawiamy odwiedzić Tagarę Białą odwiedzam świątynię i dziękuję za pomoc w unicestwieniu martwiaka podczas rozmowy z Belrionem dowiadujemy się, że wszyscy jesteśmy szlachcicami: moim ojcem był: v-ce hrabia Yuron Ironhorn sir Temuge Othigin - akolita Asteriusza Wielkiego przedstawiamy się Belrion nie chce nam zdradzić skąd pochodzimy, bo nie czas jeszcze kupujemy konie i ruszamy do Ymur, gdzie docieramy po 5 dniach na miejscu widzimy oddział Uruk-Hai opuszczający miasto na rynku jest szubienica trafiamy do karczmy „Pod Jajkiem” karczmarz opowiada nam o elfach złapanych i skazanych za przynależność do komanda rebeliantów po posiłku idziemy obadać sytuację, więc odłączam się od drużyny i zostawiam wiadomość w skrytce kontaktowej potem poszukuję drużyny port zamknięty, więc na razie nie wypłyniemy kpt. Bashar der Asad przyjmie nas po egzekucji i mam nadzieję, że pozwoli wypłynąć po powrocie do karczmy dostaję namiary na punkt spotkania na polance w lesie o północy nic nie mówiąc drużynie czekam na noc w lesie 8 dzieciaków - przyszłość porozumienia międzyrasowego, koniecznie musimy uratować wszystkich podczas spotkania w lesie przypominam sobie, że w partyzantce mam ksywkę: Ryża Dhalia komando o nazwie „wróble” jest wielorasowe i jako pierwsze utworzyło drużynę młodzików złożoną z 8 ras (bez półorków) 8 dzieciaków - przyszłość porozumienia międzyrasowego, koniecznie musimy uratować wszystkich oferuję pomoc, której udzielamy. hobbicki druid po walce przedstawia się nam jako Monuke-Mukele-Mkembe (Ten Który Chodzi Na Grzyby) i przedstawia 8 wybrańców, których ocaliliśmy od stryczka elfka - Skye gnomka - Zuma hobbit - Chase krasnolud - Ruble pół-elf - Trucker pół-olbrzymka - Everest człowiek - Marshall reptilion - Rocky po rozmowie udajemy się do Ynor Everest na moje ręce przekazuje mi zobowiązanie od caaaałej ósemki ruszamy konno do Tlakody po 2 dniach docieramy doo gospody pod „Spasioną Przepiórką” murami, zlokalizowanej pod miastem Cornelius, Vins i Temuge udali się na zwiad do miasta, a ja z Visburem zostaliśmy w karczmie w liście gończym określono nas jako „szubrawcy z Ymur” i wyznaczono 50 zł za głowę w mieście cała 3 zwiadowców zauważyła jakieś cienie po wyjeździe z miasta po dniu drogi, nasze 5 cieni łączą się w jedną szarą postać orko-podobną, która uderzając kosturem mówi: „W imię Aruto, przybywajcie!” wyłaniają się 2 młodsze postacie podobne do czerwonookiego szaerwgo starca z kosturem, ale uzbrojone w jatagany walczymy… Temuge rozwala sterego i znikają pozostali zmieniają się w szare kupki pyłu zdecydowaliśmy, że nie idziemy do Ynoru, bo tu nas szukają i podążyliśmy do Ponoru w Ponorze nie dotarła nasza „zła sława”, ale za to Corneliusa wciągnął turniej karciany po kilku wygranych wyciągnąłem go w przerwie na zewnątrz, ale gdy siłą próbowaliśmy go wyciągnąć wpierdoliła się nam straż miejska w efekcie przyjął ode mnie kwiat lotosu i poszedł spać po durnej dyskusji ze strażą przebadali Corneliusa i kazali czekać aż się obudzi, bo chcięli wyjaśnić zajście w między czasie załatwiliśmy przeprawę do Ostrogaru gdy Cornelius wstał ruszyliśmy na statek, słuchając jego utyskiwań i gówno wartych gróźb dopływamy do Ostrogaru Visbur prowadzi do karczmy o nazwie „Gorące Pierogi”, gdzie się rozkulbaczamy, a konie oddajemy do stajni postanowiliśmy poradzić się oktagramu dokąd się udać po drodze Visbur, Temuge i Cornelius odkryli, że mamy ogon w postaci 2 agentów TONI zarządzam rozdzielenie się, Cornel, Temuge i Vins mają iść prosto, a Visbur i ja opłotkami gdy zbaczamy z głównej drogę zastępuje nam agent do którego z tyłu dołącza 2 z ogona nakazują Visburowi oddać broń i poddać się im, a ten próbując tłumaczyć, że nie wie kim są prowokuje ich do wyjęcia broni w dwóch ciosach pozbawiam świat konieczności noszenia jednego z nich lekko już styrany postanawiam uniemożliwić drugiemu uszkodzenie mnie przez cięcie w dłoń gdy udaje mi się to za drugim razem, a jego rapier radośnie dźwięczy o miejski bruk, zauważam, że próbuje wyjąć z poucha jakąś fiolkę aby nie ryzykować chybienia sprzedaję mu soczystego kopniaka dzięki czemu razem z fiolką ląduje na ziemi szkło ustępuje wytrzymałością kocim łbom, a jej właśnie uwolniona zawartość powoduje wybuch ruszamy biegiem do pozostałych członków drużyny dołączamy do reszty drużyny i dowiadujemy się o pojedynkach z Uruk-Haiami uruchamiam oktagon, który wskazuje Góry Pięciu Twierdz, a dalej Martwą Wodę i Czarną Mierzeję zamiast do pierogów udajemy się do dzielnicy burdeli, do „Gorących Ust“ decyduję się skorzystać z uciech naszego przybytku i biorę sobie panienkę na godzinkę rano Visbur udaje się na rozmowę z burdel-mamą, a gdy wraca przekazuje, że dowódca oddziału, który napadł Visbura i mnie to Virael – jego brat zdecydowaliśmy, że mimo wszystko udajemy się biblioteki (zbadać nasz zwój) wchodzimy do biblioteki szukając informacji na temat v-ce hrabiego Yurona Ironhorna znalazłem tylko szczątkowe informacje "w temacie Varathów i Naroth-Durum: I powstali przeciwko Arutoo, wszyscy jak jeden mąż, jak jedna kobieta. Zarówno na ziemi, jak i w niebiosach i piekłach. Boginie i bogowie, czempionii i śmiertelnicy. Elf przy krasnoludzie, jaszczur przy orku. Batalie były krwawe, jednakoż wojom cienia dali odpór. Zamknięto szczeliny, rozwiał się pył. Zapanował rozejm, podjęto radę: Varathowie zostaną ukryci. Wraz z Otwartą Pięścią staną się opiekunami. A kiedy nadejdzie czas, gdy Zdrajca otworzy szczeliny, bramy Naroth-Durum się rozewrą i Varathowie wespół ..... stawią się na wezwanie." Z biblioteki ruszamy do „Gorących pierogów” po nasz konie i dobytek, aby opóścić miasto niestety karczma jest pilnowana przez oddział Uruk-Hai Temuge idzie na zwiad i zawuważa listy gończe za mną i Vinsem Vins i ja idziemy bokami, ale w okolicy reszty drużyny konie nam ZNOWU ZAJEBALI na noc idziemy do jakiejś kryjówki Visbura Visbur umawia spotkanie z bratem bliźniakiem w świątyni Oriaka przygotowujemy zasadzkę w świątyni ja z łukiem zabezpieczam Visbura z galerii gdy przyszedł jego brat pogadali i po chwili dał znać, że spotkanie zakończone schodzę na dół udajemy się do garnizonu po konie Temuge i Cornelius przyprowadzają konie więc ruszamy za bramę za nami rusza pościg mierzę do jednego z łuczników z łuku zdejmujemy ich po kolei, ale w walce ucierpiał Vins po zabiegu chirurgicznym Corneliusa podaję mu ziele Graama jedziemy w las myląc ślady w lesie docieramy do polany, na której pod dębem siedzi niewysoki ryczerz z tarczą, na której widnieje smok - symbol Dagonina goblin przedstawia się nam jako Grundi Mężny karmi nas i wskazuje strumień dzięki któremu odzyskujemy część sił po chwili drzewo przemawia, że mam walczyć przeciw Visburowi początkowo odmawiam, ale Grundi tłumaczy, że tak ma być Visbur powala mnie, ale zaniesiony pod drzewo powoli odzyskuję siły pierwszego challenge'a wygrał Temuge drugim zadaniem okazały się zagadki, ale udało się nam je odgadnąć w imieniu drzewa Grundi poprosił nas o złożenie przysięgi i ochronę drzewa przed plugastwem chaotycznym w które zmieniają się przegrywy dotknęliśmi kory w celu złożenia przysięgi i poszliśmy w sen sen okazał się silnie apgrejdujący walczymy z ułudami i po zwycięztwie widzimi jak dęba atakują kolce Visbur próbuje wyciągnąć ręką, ale tylko ulega częściowej petryfikacji, którą pomagam mu powstrzymać ziołami ja próbuję wybić młotkiem, ale tylko powoduję, że pojawia się na nim rdza w naszych głowach pojawia się dogorywający głos drzewa, które prosi o pomstę na Malachiaszu z Wyspy Mew trafiamy do tawerny, w której Cornelius siada do gry w kości, a Temuge szynkarza o prom na drugi brzeg prom stąd do Eruuh rusza jutro w południe, ale może nie być na nim miejsca dla 5 osób i 9 koni w karczmie przy porcie wypytuję o karawany, które potrzbują ochrony, ale odsyłają mnie do Imbiru Temuge w tym czasie dowiaduje się, że lokalsi obawiają się kuroliszka i udaje po więcej szczegółów do starosty starosta będzie dostępny następnego dnia, więc postanawiamy poczekać starosta prostuje, że nie chodzi o kuro-, ale o bazyliszka i po negocjacjach oferuje 500 zł za ubicie udajemy się na rozmowę z łowczym – Zakanem – który mówi o wiekowym gadzie, z którym mierzyło się już wielu następnie ruszamy do alchemika, który obiecuje nam mikstury zwiększające odporność na petryfikację i zionięcia oraz truciznę, którą nałożę na stzały planujemy ruszyć za dnia po wieczornych oględzinach leża i podpisaniu kontraktu od alchemika odbieramy 3 mikstury przeciw petryfikacji i 1 truciznę rzuczamy czary ochronne i nad ranem ruszamy na bazyla Temuge narzeka, że dziwnie cicho ruszamy się jak w wodzie naszym oczom ukazuje się Gamzel, który oferuje nam rzemienie na szyję, które mają przywrócić nam swobodę ruchów pokrak obraża się gdy go nazywam "czartem", klaszcze w dłonie przywołując jakiś czarny krąg - portal po transporcie odczuwamy brak kontaktu z bóstwem i duszący dym zakładamy postronki, dzięki czemu łatwiej się nam oddycha Gamzel chciał nas doprowadzić przed oblicze "Złotej Lilii" w pewnym momencie pojawia się słup światła i jakby boska dłoń zabrała stąd po kolei całą drużynę, więc czując boską interwencję podążam za nimi ratuje nas archon Asteriusza Wielkiego (wzrasta nam wiara i zauważenie) aniłasek prowadzi nas do penteonu bogów, wśród których rozpoznajemy: Reptiliona, Oriaka, wolne miejsce, Sharami, Asteriusz i Gorlam, Gotam-Gor, Arianna, Dagonin i Graam zniecierpliwiony bobas powitał nas krótkim: "nareszcie" Dagonin zwrócił uwagę na nowego, Gorlam go zarekomendował, a Asteriusz posłał fhói Vinsa i Cornela świątynie kanji (kandżi) dostaję pergamin od bogów - plan świątyni ziemi w Górach Gigancich znalezienie jej pomoże namierzyć inne, zbudowane przez Kanjiego znalezienie świątyń wesprze nas w walce z Arutoo lądujemy na ścieżce do pieczary bazyliszka z zarośli ukazuje się nam elegancko odziany człowiek ze szpadą a la muszkieter właściwie wyzywa nas do pojedynku i w mgnieniu oka przyzywa 2 szkielety, którymi się od nas odgradza strzała, którą wypuszczam w jego kierunku odbija się od niego i ląduje gdzieś w lesie atakuję szkielety, mag-szermierz w między czasie przyzywa kolejną postać do walki w jego imieniu po chwili powalem jednego i gdy drugi jest już na skraju wytrzymałości muszkieter-mag wzywa pomocy i znika wraz z przyzwańcami "mieli się nie mieszać, a skoro się pojawili to teraz będzie zabawa" powiedział muszkieter-mag Cornelius próbuje identyfikować rapier pozostawiony przez muszkietera-maga gdy chwyta za rękojeść broń jakby zrasta się z nim i tworzy lodową "osłonę" dłoni uniemożliwiając odłożenie po chwili na przedramieniu Corneliusa powstała czarna linia, biegnąca aż do karku Vins zaczął go z jakiegoś powodu próbować łapać za dłoń, okazało się, że Vins ma identyczną linię przeszło mi przez myśl, że być może to jakaś kara za wcześniejsze winy, o których wspomniał i wykluczył z ostatniego widzenia, Asteriusz gdy Vins chwycił dłoń Corneliusa, lodowa osłona przeszła wraz z rapierem do jego ręki dłoń Corneliusa wygląda jak dłoń starca obu kompanom przybyła druga linia po chwili ogólnego zamieszania, Temuge opracował rytuał w imię Gorlama, którym przy drugim podejściu przezwyciężyliśmy moc rapiera o nazwie "życzenie Morglitha" w jego wyniku Vinsowi jedna linia znikła ruszyliśmy na bazyla gdy doszliśmy do porzuconego dworu i przekroczyliśmy jego płot, zdziwiła mnie nienaturalna wilgoć na ziemi Cornelius potwierdził moje obawy wykrywając jakąś aurę magiczną, choć nie z samej wody magiczne były też posągi spetryfikowanych ludzi po chwili przy naszych nogach pojawiają się wije, znacznie większe niż normalnie, ale niemagiczne wchodzimy do dworu, gdzie powala nas fetor na szczęście udaje mi się rzucić na wszystkich otoczkę świeżości dzięki czemu możemy normalnie oddychać badamy pomieszczenia na dole, jedno bez oznak potwora, drugie zdemolowana kuchnia ktoś słyszy, że vyć może jest coś w piwnicach Temuge aby go nie zbudzić zdejmuje zbroję i wraz z Corneliusem i Visburem rusza na dół po chwili namysłu najciszej jak potrafię ruszam i ja niestety rusza też za mną Vins, ale w przeciwieństwie do Temuge, rusza w pełnym rynsztunku czym budzi potwora obrywam czymś żrącym w lewe ramię, więc od razu odpowiadam z łuku (zatrutymi strzałami) Cornelius rozjaśnia pomieszczenie i widać jak Visbur i Temuge walczą z bazyliszkiem wręcz w między czasie podbiegam na lepszą pozycję i dalej szyję w gada z zatrutych strzał po wystrzeleniu przeze mnie ostatniej, poczwara pada podleczamy się i zauważamy, że posągi w pomieszczeniu zmieniły się ponownie w ciała ludzi, tu na dole wszyscy rozczłonkowani, ale czym prędzej ruszamy na powierzchnię, gdzie spośród znajdujących się tam spetryfikowanych śmiałków 5 przeżyło: krasnolud, elkfa, kobieta i 2 mężczyzn po uprzątnięciu martwych i rozczłonkowanych oraz zabezpieczeniu nieprzytomnych Temuge i ja nakazujemy Corneliusowi i Visburowi zaniechać szabrowania trupów i ruszamy ponownie do dworku, aby pozbyć się innych jego mieszkańców (słyszeliśmy też odgłosy z góry) z klatki schodowej kierujemy się w prawo, po ootwarciu drzwi, widzimy jak 2 włochate postacie zwalniają bełt ciężkiej kuszy w naszym kierunku i mimo odruchowego uskoczenia obrywam lekko Temuge twierdzi, że widział jak uciekli przez kolejne drzwi z tego pokoju, więc ruszamy za nimi, ale z hallu dobiega nas wołanie Vinsa i Corneliusa o pomoc Vins utknął w dziurze w podłodze balkonu, który się pod nim zarwał... w między czasie z kolejnych drzwi wychyla się mała włochata postać i turla jakąś kulę w kierunku Vinsa Temuge próbuje wyciągnąć Vinsa, ale kończą we 3 poobijani na parterze daję znać Visburowi, by szedł z pokoju do pokoju, a sam ostrożnie, aby nie zerwać drugiej strony balkonu przechodzę by odciąć drogę ucieczki Corneliusowi mało wrażeń więc rusza za mną. W obawie, że balkon się zarwie odsyłam go na bezpieczną odległość używając dialektu wojskowego (cyt. "Wypierdalaj!") Za chwilę ten znika za drzwiami z których wylatuje kolejny bełt raniąc Temuge Gdy już prawie doszedłem do swojego celu, Cornelius i Vins zaczęli badać ostatnie źródło wystrzału, a Visbur i Temuge wypadli z drzwi do których zmierzałem ruszyliśmy do kolejnych drzwi Visbur uchylając ich skrzydło poczuł opór i nas ostrzegł co uchroniło Temuge i mnie przed poważnymi opażeniami jakie zapewne spowodowałby jęzor ogni jaki pojawił się gdy drzwi się otworzyły w środku powitała nas konstrukcja z żaru i miechów oraz 5 koboldów rozgorzała walka, jeden z nich ubrany w skóry jakiegoś górskiego kocura stał w pentagramie i rozkazał pozostałym zabić nas za zabicie "Bazyla" strzały się go nie imały, więc zaczęliśmy torować sobie drogę wśród jego podwładnych (jeden wgryzł się w Visbura, a 2 pozostałych dość skutecznie podleczyło moje obrażenia oddając swą energię życiową poprzez mojego Krwiopijcę Niestety sielanka nie trwała długo, bo po chwili wpadł Cornelius, który wypalił magowi z pioruna… ten go odbił i poleciało we mnie, aż ujrzałem gwiazdki. Magika dobiliśmy wraz z Visburem niemalże łącznym ciosem Większość z nas wymaga leczenia, więc musimy się poważnie zastanowić nad wyruszaniem dalej do góry. Na szczęściw cały nasz dobytek znaleźliśmy w komnacie gdzie rogromiliśmy koboldy. Zaraz po wyjściu z dworu ogarnęły Corneliusa a nasstępnie mnie torsje. Temuge udał się ponasze rzeczy na górę, Visbur chwycił wiadro i poszedł po wodę. Po paru minutach Temuge zaczął zrzucać jakieś płachty do okrycia nieprzytomnych śmiałków, a Visbur ruszył za Vinsem Gdy już nam nieco przeszło minał nas Temuge i po chwili wrócił z nieprzytomnym Visburem z rozoraną czaszką oraz Vinsem ze złamaną ręką i zmasakrowaną twarzą Visbur próbując przekroczyć granicę posesji ujrzał driadę, która go zaczarowała, Vins zaobaczył unieruchomionego Visbura, który w odpowiedzi na próbę ratunku odpowiedział potężnymi ciosami wiadrem, Temuge obalił Visbura z którego uleciał czarny dymek, a oczy z czarnych wróciły do normy. Gdyśmy się nieco poskłądali do kupy zaczęliśmy szykować nocleg w dworze. Rozpaliłem w kominku drewenem z połamanego korytarza i trzymając warty przetrwaliśmy do rana. Zaczęliśmy rozważać różne opcje transportu 5 nieprzytomnych, m. in. wóz, ale ten był za duży więc staneło na nosze. Przed odejściem Temuge i ja ruszyliśmy jeszcze zbadać komnatę w której powaliliśmy bazyliszka Zdobyliśmy komplet pazurów z jednej łapy na dowód wykonania zadania, ale moją uwagę przykuł jeszcze jeden szczegół - powiew niewielki. Gdy się zbliżyłem zauważyłem otwór, jakby dziurkę od klucza. Temuge przypomniał sobie, że warto zbadać truchło koboldziego czarownika. Przy nim znaleźliśmy 3 fiolki, 2 mieszki i różdżkę, która wyglądała na potencjalny klucz Wezwaliśmy resztę drużyny i po uruchomieniu tajmnego wejścia znaleźliśmy się w komnacie z jakimiś przyrządami alchemicznymi, a za kolejnymi drzwiami w komnacie z 3 skrzyniami 1. pełną drogich sukn 2. wypełnioną zastawą srebrną i złotą 3. w połowie wypełnioną srebrnymi monetami zasugerowałem, żeby po to wrócić po uratowaniu tej 5 na zewnątrz, a Cornelius postanowił wziąć 1 złoty widelczyk i wtedy usłyszeliśmy szczęk metalu, jakby tarcza, którą Vins zostawił w wejściu właśnie raz na zawsze zmieniała swój kształt Cornelius próbuje rozbroić ścianę, podczas, gdy reszta blokuje parę/gaz wpuszczany do środka Wybuch wywołany próbą Corneliusa skutecznie powala wszystkich Jeśteśmy herubinkami, Temuge i Visbur płci żeńskiej w świątyni Arianny dowiadujemy się, że musimy powrócić na drogę dobra walczymy ze złem na ulicach, przywracamy miłość i spokój i generalnie chronimy osadę do upadłego gdy się obudziliśmy wróciliśmy do normalnej postaci i zauważyliśmy iluzję jaką były skrzynie zabraliśmy stamtąd tylko magiczną księgę i opuściliśmy komnatę wyłomem jaki zrobił Cornelius Przed rezydencją czekali na nas przytomni i uzbrojeni śmiałkowie, których chcieliśmy ratować, a oczy ich błyszczały na czarno... stanowili coś nienaturalnego i złowrogiego, więc zaczęliśmy podchodzić gdy zaatakowali, nie bez wysiłku oczyściliśmy świat z plugastwa, które nimi zawładnęło (po śmierci uszły z nich czarne dymki, jakby z dymowego wymiaru) spaliliśmy wszelkie szczątki i oddaliśmy je ziemi wróciliśmy do Erruh po swoją nagrodę porucznik której mam zniżki na zakupy, szkolenia i noclegi podczas treningów z nauczycielem poznałem druida Žilibora i pod jego okiem wstąpiłem do druidycznego kręgu życia po zakończonych szkoleniach podzieliłem po równo finanse drużyny i udaliśmy się na nocleg Vins, Visbur i Temuge poszli jeszcze sprzedać topór znaleziony kiedyś w kurhanie oraz rozeznać możliwość przekucia łuski w tarczę po kolacji poszedłem jeszcze do lasu, gdzie wpadłem na pomysł, aby poprosić jakiegoś psa o wystawienie nam warty miałem nosa, bo Temuge poinformował mnie, że przez tą łuskę to chyba mamy ogon i w nocy trzeba będzie zachować czujność Visbur próbując ukryć łuskę sam znikł w nocy nasz psi strażnik ostrzegł nas, choć chyba przypłacił to życiem założyłem więc zbroję, przygotowałem broń i rzuciłem na siebie kamienną zbroję w oczekiwaniu na napastników "Chyba zabrakło mi trochę jakiejś takiej wymiany info, czegóż to nowego się nauczyliśmy podczas szkoleń...

...wróćmy do tego nad ranem. " walka przebiegła sprawnie, choć Vins został przez maga napastników zmieniony w metalową figurkę, którą noszę mag padł pod ciosem niespodziewanego sprzymierzeńca - Feltana, który dołączył do drużyny jako wysłannik sił nam sprzyjających, choć anonimowych sprzedaliśmy topór, Helga przerobiła łuskę na tarczę i z karawaną ruszyliśmy do Got-Gor, a potem z następną do Kyr dojechaliśmy do Kyr i kierujemy sie na Wyspę Mew w Kyr zastanawiają nas liczne straże, więc ruszamy dowiedzieć się więcej w karczmie pod Rudym Knurem (moje miejsca zleceń) w Kyr złapał nas Bashar der Asad i nakłonił do zapłaty 1500 gld /os. w 10 miesięcznych ratach w zamian za wolność w drodze morskiej do Imgur, Feltan zniknął w portalu, a potem wypadła zeń jego głowa rozdzieliliśmy jego dobytek i zeszliśmy na brzeg w Imgur jedyny Malachiasz, którego znał szynkarz w karczmie Biedronka to domokrążca, który przeprowadził się do Gur lumpy na dzielni też nie znali nikogo takiego w dzielnicy kupieckiej pod Królewskim Lwem klenerka Kornelia leci na Corneliusa, więc idą zwiedzić pięterko dobieramy się do pergaminu Feltana na magicznej karcie widnieje napis: My jesteśmy krasnoludy, hopsa-sa, hopsa-sa, nigdy nie odmówimy wódy zapłaciliśmy Basharowi i ruszyliśmy do Gur po drodze Temuge zwrócił mi uwagę na burstynowe oczy przyglądające się nam z drzew zdecydowaliśmy puścić konie w cwał, aby uciec potencjalnemu wrogowi, nieco bardziej żywemu niż ułudy, które spotkaliśmy przy Starym Dębie oczy ruszyły za nami, wykazując się niezmierną szybkością, po chwili wielki czarny kot zastąpił nam drogę (zeskoczył z drzew), a 2 kolejne pojawiły się za nami (pantera, tygrys, jaguar - ale czarne) spróbowałem zauroczyć największego z nich, ale nie zareagował, tylko rzucił się na mnie... dzięki ostrzu Vinsa trafił jednak w konia pozbawiając go głowy po kilku ciosach, gdy poczułem, że ponownie mogę spróbować, udało mi się go zauroczyć i nakazałem mu zaatakować innego kota, a sam ruszyłem wspomóc towarzysy w walce z trzecim jednak oczarowany tygrys nie zadał ciosu i nagle wszystkie 3 uciekły w las podleczyliśmy się, zebraliśmy ekwipunek z 3 martwych na 2 żywe konie i ruszyliśmy ich tropem w kierunku Gur

...

Cornelius i Visbur postanowili się włamać do sklepu Malachiasza po powrocie powiedzieli, że zneleźli skrzynię z fiolkami, jedna paczka była napoczęta odplombowałem fiolkę, która pachniała podobnie do substancji rozlanej na podłodze u martwej/niemartwej kobiety w drodze do karczmy sierżant Kamaryn ostrzegł nas przed nieuzasadnionym wzywaniem straży miejskiej (w związku z 2 takimi wezwaniami - według niego) poza skrzynią z fiolkami C i V znaleźli także notes z zadresami, a każdy znich zapamiętał po 3 adresy gdy odszukaliśmy pierwszy, okazało się, że to kamienica w której ktoś odstrzelił sobie łeb z kuszy oraz gdzie uwolniliśmy kogoś od srebrnej kuli "wwiercającej" się w mózg udaliśmy się, aby zbadać sytuację, gdzie wcześniej rozpoznaliśmy działanie "sprzątaczy magii" na drzwiach widniała oferta najmu, więc udając zainteresowanego, rozejrzałem się wraz z Visburem i Corneliusem po pokoju nic tam nie było, a dla zachowania pozorów (oraz z ciekawości, któż jest właścicielem) umówiłem się na rozmowę o finansach na dzień następny przed południem gdy wyszliśmy przyskoczyły do nas 2 przerośnięte kocury (jak te w lesie) jednego usiekł Temuge, a gdy wróciliśmy z pościgu za drugim w tym miejscu leżała naga kobieta z ranami odpowiadającymi tym zadanym kotu udaliśmy się do naszego pokoju w karczmie, aby opatrzeć Vinsa i naradzić się co dalej wieczorem postanowiliśmy zbadać 3 z zapamiętanych adresów w domu para ludzi uprawiała sex, po próbie wykrycia magii okazało się, że dość silna emanuje od mężczyzny chciałem wystawić kocią, albo psią wartę, ale w promieniu 2km nie ma ani jednego... nawet szczurów nie ma gdy para zakończyła i poszła spać, ruszyliśmy do kolejnej lokalizacji, przy 4

poszliśmy do Malachiasza i pitu pitu gdy zostałem sam i chciałem kupić wymarzone ostrze zaproponował przysługę odmówiłem i zacząłem domagać się wyceny w złocie zmieniła mu się twarz i mocą wyrzucił mnie ze sklepu po chwili Temuge zaczął się chować pod murem, a my za nim oberwał od kogoś kamieniem i poszliśmy do... Rutgera - półelfa, który jest po 3 dawkach i opowiedział o przemianach i o tym, że Malachiasz pozbawia dusz po chwili utraty przytomności Temuge mówi, że mamy wezwać Gamzela po kilku próbach pojawia się demon i mówi o Malachiaszu, że de facto nazywa się Taurus Stary, który jest demonem czerpiącym siłę z dusz

lidiusz winicjusz